***
-Ale jak to wyjeżdżasz?!- krzyknęła płaczliwym głosem.
-Muszę, przykro mi. -pogładził ją po włosach i pocałował
w nie.
-Kiedy wrócisz?
-Za 2 tygodnie? Za miesiąc? Rok? Sam nie wiem. -wzruszył
lekceważąco ramionami.
-Przestań!
-Za 2 dni, wyjeżdżam, musisz się z tym pogodzić.
Jeszcze bardziej posmutniałam.
-Nie martw się -powiedział twardo -Będę przy tobie do
póki świat się nie zawali.
-Ale mi już się zawalił.
***
-Proszę zostań. -powiedziała ze smutkiem w głosie.
-Sorry, ale wszystko już załatwione, ty nic tego nie
zmienisz.
-Ale..
-Daj już sobie spokój.
-A gdzie będziesz, czemu ja nic nie wiem?!
-Na szkoleniu.
-Pamiętaj żeby zadzwonić.
-Zobaczymy.
-Czemu taki jesteś?!
-Uspokój się i w końcu ogarnij, to nie koniec świata. Pa.
-powiedział jakby się nią brzydził, to właśnie ją najbardziej zabolało.
Już wtedy wiedziała, że
swojego Zayna straciła, a jak wróci będzie tylko gorzej. I wsiadł do dużego
samochodu, żegnając się głupim „Pa”. Znienawidziła go, ale nadal bardzo
kochała.
6 miesiące później
Najgorsze były pierwsze dni.
Na początku czułam strach o niego, potem ból, że mnie zostawił, następnie
pogardę do siebie, teraz tylko gniew. Nienawidzę go i nic to nie zmieni.
Podsłuchałam ostatnio jak ojciec gadał z matką i mówili, że Zayn wraca jutro
wieczorem. Na początku cieszyłam się, jak głupia, ale to trwało niecałą minutę,
bo potem przypomniało mi się, że ani nie napisał do mnie od pożegnanie, ani
razu nie zadzwonił. Kompletne zero, och przepraszam miesiąc od jego zniknięcia przyszedł
list do mnie, od niego, że jestem żałosna i nie ma ochoty na kontakt ze mną, ja
w tamtym czasie też nie miałam. Zakochałam się w nim przez tak długi czas, a
znienawidziłam przez ułamek sekundy.
Następny dzień
Jak zawsze rano wstałam do
szkoły, bo dziś piątek, a starzy mi nie odpuszczą jak nie wstanę. Naciągnęłam
mocniej kołdrę na głowę. To i tak nic nie dało, bo czułam te ciepłe promienie
słoneczne na sobie. Zrzuciłam pierzynę na ziemię i spróbowałam się podnieść,
dopiero za czwartym razem mi się to udało, oczywiście z mojego lenistwa.
Przeciągnęłam się i głośno ziewnęłam. Zgramoliłam się z łóżka i powędrowałam
szurając do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Włosy porządnie
wyszczotkowałam i zrobiłam sobie makijaż. Wyszłam nadal w ręczniku do mojego
pokoju, w którym zostało pościelone łóżko zapewnie przez naszego lokaja.
Przebrałam się w moje ulubione czarne rurki, tego samego koloru crop top,
kurtkę moro i dla wygody conversy. Zbiegłam na dół do jadalni by wziąć ze sobą
jabłko i szybko się stąd ulotnić.
-Panienko Cher, a nie zje panienka porządnego śniadania?
-zapytał Victor, lokaj.
-Nie, innym razem.
-Córciu już wychodzisz do szkoły -zauważyłam wchodzącą matkę
w szlafroku.
-Taaa -przeciągnęłam chamsko ostatnią samogłoskę, co
zresztą mam w zwyczaju -Ale w ogóle co cie to obchodzi -skrzywiłam się, bo już
nie mam siły na patrzenie na nią - Naiwniak - powiedziałam sama do siebie
-A gdzie masz torbę z książkami?
Nie odpowiadając trzasnęłam frontowymi drzwiami. Weszłam
do garażu, gdzie czekało już na mnie moje nowe autko.
Jak najszybciej się dało
odpaliłam silnik i wyjechałam z mojej posesji w stronę domu mojego przyjaciela.
Docisnęłam pedał gazu, bo wiem, że nie
lubi, gdy musi na mnie czekać. Po niecałych dziesięciu minutach, byłam przed mieszkaniem
chłopaka.
-Łał dziś się nie spóźniłaś.
-Ciebie też miło widzieć Harry.
-Ekstra samochód- spojrzał na mojego ford mustanga z ‘69.
Usiadł na miejscu pasażera
obok mnie, a ja ruszyłam, nie czekając nawet na jego zapięcie pasów, bo i tak by tego
nie zrobił.
-Starzy mi zafundowali w nagrodę, że przez ostatnie dwa
tygodnie chodziłam grzecznie do szkółki.
-Oh to ja mam do czynienia z wzorową uczennicą. -zaczął
mówić tak piskliwym głosem, jak nasza dyrektorką, z którą w końcu tak „dobrze
się znamy”.
-Przestań! -zaczęłam się śmiać, sama do końca nie wiem z
czego.
-A właściwie to do kąt jedziemy, bo do szkoły raczej nie.
-jak on dobrze mnie zna
-Może, na plażę ma być sporo ludzi, bo jest impreza, sama
nie wiem z okazji czego.
-Nie martw się i tak się wkręcimy na nią.
-Nie mniemam paniczu Styles -teraz to ja przedrzeźniałam
mojego lokaja .
Reszta drogi zeszła nam na
gadaniu o pierdołach, z resztą jak zawsze. Harry prawie całą naszą podróż
jęczał, że chce się przejechać tym cackiem. A ja mu tłumaczyłam setny raz, że
nie, dopóki w końcu nie zda prawka, ponieważ oblał już sześć razy, a świetnie
jeździł samochodami. Jednak każdy z egzaminatorów oblewa go za zbyt szybką i
gwałtowną jazdę. W końcu dojechaliśmy, ale szukaliśmy wolnego miejsca na
parkingu
-O tam jest!- pokazała mi Harry.
-Spoko.
Szybciutko zaparkowałam, na
wyznaczonym miejscu, ale prawie ktoś mnie nie stuknął. Jakiś frajer w czarnym
BMW, swoją drogą jakiś stary model.
-Idiotka! -tylko usłyszałam i pokazałam mu środkowy
palec, żeby się odwalił.
To nie moja wina, że
troszeczkę agresywnie jeżdżę. No trudno się mówi.
-Widziałaś, komu przed chwilą zajęłaś miejsce?
-Nie. -powiedziałam obojętnie.
-To był Niall z Louisem.
-Co te dwa barany tu robią?!
-Nie mam pojęcia, ale nie przejmuj się.
-Nie mam takiego zamiaru.
Chłopak wysiadł, a ja jeszcze przez chwilę musiałam jeszcze
pozbierać myśli...
-Madmłazel -z zamyślenia wyrwał mnie zachrypnięty, z lekka
naciąganym akcentem głos Loczka.
Zachichotałam i wysiadłam z
wozu, zamknęłam go i razem poszliśmy się rozejrzeć.
***
-Strasznie dużo ludzi! -przez głośną muzykę ledwo słyszałam
przyjaciela- Chodź, gdzieś! -złapał mnie mocno za rękę i wyciągnął z tłumu.
-Lubię imprezy, ale to lekka przesada. -odezwałam się.
-Spójrz, to chyba jakaś impreza powitalna. -pokazał mi na długi plakat, z napisem powieszony na dwóch sztucznych palmach.
-„Witaj z powrotem stary” -zacytowałam.
-Ciekawe kto to? Może jakiś nasz „stary”znajomy, na
pewno...
-Nie filozofuj Harry, lepiej chodźmy się napić czegoś i
ty stawiasz, bo nie wzięłam portfela.
-Ok.
Nadal trzymając się za ręce
poszliśmy w stronę baru. Często chodzimy za rękę i niektórzy myślą, że jesteśmy
parą, ale boją się zapytać, z resztą nie dziwie się, w szkole wszyscy nas znają
i wiedzą do czego jesteśmy zdolni, ale i tak zapraszają nas na wszystkie
imprezy. Pewnie dlatego, bo, gdy my jesteśmy każdy chce przyjść, można
powiedzieć, że jesteśmy popularni, ale raczej z tej złej strony imprezowiczów i
wrogów publicznych.
-Siema. -Harry przywitał się z barmanem nawet nie mam
pojęcia skąd się znają, Harry ma wszędzie znajomych, a jak on ma to ja też,
dlatego zawszę nam sprzedawali alkohol, także inne używki, w końcu dopiero
można pić itp. Od 21 roku życia, ale zasady są po to by je lekko naginać-dwa
piwa.
-Trzymaj -podał mi jedno. -Ale ty prowadzisz. -cofnął lekko
rękę, droczyła się ze miną
-Oj dawaj. –zabrałam mu kufel z białą pianą, upijając
łyka.
Tylko się uśmiechnęłam do niego chytrze, a on przewrócił
oczami i wiedział od razu o co chodzi. Wyciągnął zapalniczkę i odpalił mi fajka.
-Dzięki, jesteś wielki.
-No wiem mała.
-Tu nie można palić- za naszymi plecami odezwał się głos.
-Wiem, dlatego to robię.
-Oj Lloyd taka śliczna, a taka głupia, wiesz, że się ze
mną nie zadziera.
-Oj Niall, w twoich ustach każdy komplement brzmi jak
obelga. A jeśli mowa już o ślicznych to gdzie twój chłopak? –udałam, że się
rozglądam za nim
-Nie martw się za raz przyjdzie, ale ty już powinnaś iść.
-widziałam że się trochę wkurzył, za tego „jego chłopaka”, dlaczego? Bo ktoś,
nie mam pojęcia kto, czujesz ten sarkazm, puścił plotkę, że są pedałami. Do
geji nic nie mam, ale to śmieszne patrzeć jak się tłumaczą wszystkim, że tak
nie jest.
-Idź już, bo tego pożałujesz, obiecuję. -widziałam jak na
jego twarzy tworzy się ta pulsująca żyłka.
-Dopiero się rozkręcam, nie ma mowy. - buchnęłam mu dymem
w twarz, a on się zakrztusił.
Harry zaczął się śmiać i podszedł bliżej nas:
-Może lepiej ty sobie pójdziesz.
-To moja impreza.
-To dlatego wiesz, że nas się nie wyrzuca, po ostatniej
imprezie, u ciebie powinieneś się nauczyć. Mamusia nie dała ci kary, że ktoś
przez przypadek, jak ona to mówi –udał, że się zastanawia - ”zrujnował jej
ogródek”? Hmm?- odparł chytrze
-Osz ty- prawie się rzucił na Harrego, ale powstrzymał go
Louis, a szkoda zobaczyła bym jak blondyn zostaje przybity do ziemi przez
bruneta, Harry trenował boks, ale go wyrzucili za lekkie naginanie zasad i za
krzywdy wyrządzone przeciwnikom.
-Uspokój się.
-Uratowany, prze ciotę. -zaśmiał się loczek.
-Pożałujesz Lloyd i to jeszcze dziś. -spojrzał umownie na
Louisa i się drwiąco zaśmiał.
-Już się nie mogę doczekać. -pomachałam rękami z udawanej
ekscytacji
-Tu jesteś Lou! -damski głos wyrwał nasz jakże
interesującej wymiany zdań-Wszędzie cię szukałam, chodź za raz będzie.
Spojrzałam zdziwiona na
blondynkę, która mówiła do Louisa, chyba mnie i Harrego nie zauważyła, ale my
ją owszem i obydwoje wytrzeszczyliśmy oczy.
-Lottie? -zapytałam lekko zdziwiona.
Dopiero teraz raczyła na nas spojrzeć.
-H...Harry? Cher? Co wy tu robicie?
-A ty niby co?
-N-No bo wiecie...-zaczęła się jąkać- Myślałam,
że...-przerwała nie wiedząc co powiedzieć.
Rozumiem, że Lottie jest
siostrą Louisa, ale powinna mi powiedzieć, że będzie na imprezie jego
przyjaciela, w końcu to my jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
-Co myślałaś, że się nie dowiemy o tym, że tu jesteś, bo
chodzimy do innej szkoły i będziesz to trzymała w sekrecie?
-To nie tak Cher.
-To jak wytłumacz nam to. -wtrącił Harry za co byłam mu
wdzięczna, bo już nie miałam siły na taki pogaduszki.
-No bo wiecie...nie chciałam was denerwować...
-Co ty gadasz! -w końcu wybuchnęłam wszyscy wiedzieli, że tak będzie nawet ja.
Lot tylko spuściła głowę. Ale nagle ją podniosła jakby
sobie coś przypomniała.
-Cher musicie stąd iść. -powiedziała jakby sobie coś
przypomniała
-Co!- krzyknęłam głośniej, własna przyjaciółka wyrzuca
mnie z imprezy?
-Proszę Cher, proszę...
-„Uwaga wszystkim przyjechał nasz honorowy
gość...-odezwał się jakiś koleś z megafonu- ...chodź tu, nie wstydź się [...]"
~ ~ ~
Teraz dodałam nowy rozdział numer 1. Jestem ciekawa waszej reakcji. Napiszcie mi co mam poprawić, a jeśli macie pytania to też piszcie na dole lub tweetnijcie ( @IzzyRace ). Na pewno zauważyliście, że cały fan fiction napisany jest z perspektywy Cher, jednak pojawią się inny bohaterzy, którzy będą opowiadać o wydarzeniach. Pierwsze spotkanie głównych bohaterów będzie niebawem, więc zachęcam do czytania.
Kolejny rozdział za tydzień lub dwa tygodnie.
Kolejny rozdział za tydzień lub dwa tygodnie.
xo Izzy
Zaczyna się naprawdę fajnie i ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńWidać, że się postarałaś. ;*
Jestem ciekawa co będzie dalej. :3
Zapraszam do siebie na drugi rozdział: opowiadanie-dree.blogspot.com
Liczę na Twoją szczerą opinię. <3
/Dree.
Chętnie przeczytam, jak tylko będę miała chwilę czasu :)
Usuń