środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 17

Mieściły się tu trzy piętra, a z frontu było widać tylko trzy okna, co za symetria, tylko w jednym paliło się światło. Wychodząc z samochodu weszłam jeszcze w kałuże i przemoczyłam całego buta. To zdecydowanie będzie ciężka noc.


(Jeśli ktoś chce słuchać w kółko jednej piosenki z Youtuba to polecam: http://listenonrepeat.com/ )
(klik na piosenkę)
***
Jeszcze nawet nie zdążyliśmy wejść do środka hotelu, gdy ten dureń kolejny raz mnie popchnął. Miałam już dość. Może i to nie były jakieś mocne uderzenia, ale dość denerwujące pośpieszanie mnie i właśnie o to mu chodziło by mnie złamać. Chyba mu się udało. Odwróciłam się w jego stronę z moją „groźną minom” .

-O co ci znowu chodzi?!

-Mnie? O nic –odpowiedział jak niewiniątko.

-Właśnie widzę –szepnęłam do siebie, ale byłam przekonana, że mnie usłyszał.

                Więcej już się nie odezwałam, a nasza „paczka” weszła do środka tego ohydnego budynku. Jeśli mówiłam, że z zewnątrz wyglądał jak melina to musielibyście wejść do sierotka. Okropny sztynk piekł mnie w oczy. Zasłoniłam nos ręką by chodź odrobinę zneutralizować ten smród. Oczywiście Zayn znów mnie „pokierował” w stronę recepcji. Uwiesił się na moich ramionach, próbując zdjąć tą ciężką łapę ze mnie on przysunął mnie jeszcze bliżej, zadawał mi lekki ból. Na krześle, z opartymi nogami na blacie i zamkniętymi oczami leżał dość młody chłopak. Chyba nie zauważył, że przyszliśmy, bo nawet się nie ruszył.

-Hej! –krzyknął mu do ucha Malik. –Jestem...

                Blond chłopak za ladą otworzył powoli oczy i nie dał Zaynowi skończyć.

-Widzę –odpowiedział znudzony, zamykając znów oczy.
-Potrzebujemy jeszcze jednego pokoju, najlepiej obok naszego – chłopak spojrzał na mnie zdziwiony jakby dopiero teraz zauważył, że stoję obok Zayna.

                W tempie natychmiastowym wstał i poprawił swój pognieciony koszulek, ale to raczej na niewiele się zdało bo zagniecenia i tak wróciły. Blond pasma opadające na jego czoła przeczesał do tyłu i uśmiechnął się do mnie śnieżnobiałymi zębami.

-Obok jest tylko apartament –powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. –No wiesz ładę ściany, oddzielna łazienka i duże łóżko –akcentował ostatnie dwa słowa.

Blondyn uśmiechnął się do mnie jeszcze szerzej i poruszył śmiesznie brwiami. Zachichotałam . Ewidentnie ze mną flirtował, wkurzając przy tym Zayna. Skąd to wiedziałam? To proste każdy najmniejszy mięsień w jego ciele w jednej sekundzie się napoił.

-Myślisz, że jest wygodne? –wyrwałam się z uścisku „brata” i pochyliłam się nad ladą recepcji, a chłopka powtórzył moje ruch.

-Jak chcesz mogę ci pokazać –pokazał na kluczyki trzymane przez niego w ręku.

-Nie trzeba –warknął Zayn, a blond chłopak jakby oprzytomniał i odsunął się ode mnie.

Jak ja lubię manipulować ludźmi i udało mi się upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Bo obydwoje byli czerwoni na twarzy. Malik ze złości, a blondynek, bo się zawstydził. Śmieszny jest. W jednej chwili bezkarnie ze mną flirtuje, a w drugiej czerwieni, jak zakochany nastolatek.

-Jest inny klucz do tego pokoju? –zapytał już opanowany Zayn.

-Nie tylko zapasowy.

-Dawaj go.

-Ale...

                Zayn szarpnął chłopaka za koszulkę i przysunął bliżej siebie. Dobrze, że oddzielał ich blat.
-Oddawaj –warknął wściekły, a recepcjonista się posłuchał i dał od razu dwa klucze.

                Odeszliśmy od recepcji, kierując się w stronę schodów na piętro, gdzie na pewno są pokoje. Odwróciłam się ostatni raz w stronę chłopaka i uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak umiałam. On od razu odwzajemnił go i dodatkowo pomachał. Gdy byliśmy już na piętrze Louis i Niall zniknęli sama nie wiem gdzie wydawało mi się, że szli za nami. Reszta, czyli ja Zayn, Liam i Harry dalej szliśmy korytarzem. Panowała krępująca cisza, ale przerwał go huk. Oczywiście spowodowany moim upadkiem. Zayna znowu świerzbiły rączki i musiał mnie popchnąć, pośpieszając.

-Jesteś jakiś niewyżyty! Żadna ci dupy ostatnio nie dała! –krzyknęłam.

-Tak jak ty ją dajesz? Właśnie widziałem, prawie się pieprzyliście na tej ladzie z tym chłoptasiem.

                W korytarzu słychać było tylko głośne plasknięcie. Zayn złapał się za czerwone miejsce na policzku, które własnoręcznie mu zafundowałam.

-Zamknij się sukinsynie! Nic o mnie nie wiesz.

-Ty mała suko! To ty o niczym nie wiesz o tym, że ...

-Stary opanuj się –uspokoił go Liam kładąc mu rękę na ramieniu.

Dopiero teraz zauważyłam jak blisko mnie się znajdywał, że stałam pod ścianą, a jego ręka była nieznacznie uniesiona, jakby szykował się do uderzenia i naprawdę przez sekundę w mojej głowie przeleciały myśli, że Zayn mógłby mnie uderzyć . Ten sam Zayn, który w dzieciństwie się mną opiekował i ochronił. Właśnie teraz uświadomiłam sobie, że nie jesteśmy już dziećmi  bez problemów, tylko dorosłymi ludźmi, którzy się nienawidzą.

-Uspokój się zanim zrobisz coś czego potem będziesz żałował –szepnął mu na ucho Li, ale chyba nie wiedział, że ja także to usłyszałam. –Chodźmy na chwile do naszego pokoju musimy ustalić co i jak.

                Nikt już się nie ośmielił odezwać.

                Prowadzeni przez Liama skierowaliśmy się w stronę drzwi. Pokój był niewielki z trzema łóżkami na środku, dwudrzwiową szafą i lampką, która ledwo świeciła, przydałoby się wymienić żarówkę. Jakaś postaci siedziała na jednym z łóżek. Swoją twarz skrywała w dłoniach, ale rozpoznałam ją po blond włosach, które opadały jej na ramiona.

-Lottie?

                Gdy usłyszała mój głos od razy wstała jak oparzona i podleciała do mnie. Nie myliłam się to była ona. Mocno mnie przytuliła i oparła głowę o moje ramie. Poczułam drobne kropelki na szyi, które jedna po drugiej dotykały mojej skóry. Odsunęłam roztrzęsioną dziewczynę na odległość moich ramiona aby lepiej się jej przypatrzeć. Szczerze mówiąc jeszcze nigdy tak źle nie wyglądała. Miała opuchnięte oczy, a z jej oczu płynęły gorzkie łzy. Lottie przy mnie nigdy nie płakała, bo wpajałam co myślę o łzach, że to oznaka słabości, ale teraz ona potrzebowała tego, a ja wcale nie wierzyłam, że jest słaba. Potrzebowała mnie. Dlatego przytuliłam ją jeszcze mocniej niż ona przed chwilą.

-Tak się o ciebie martwiłam -załkała.

-Nic mi nie jest i nie mam w planach, żeby coś się stało.

-Wiem.

-Uhm.

-Wiem, że tu jesteś Harry i o ciebie też się martwiłam –Lot podeszła do loczka i go uściskała.

-Koniec tych czułości –zaśmiała się pod nosem Liam. –Musimy ustalić coś bardzo ważnego –nagle stał się bardzo poważny. –Kto z kim będzie spał, bo nie mam zamiaru więcej spać w jednym łóżku z Niallem, bo chrapie.

-Wszystko słyszałem –do pokoju wszedł blondyn, a za nim Louis. –Mogę spać z Lot –wymruczał „seksownym” głosem do mojej przyjaciółki.

-O na pewno nie –odezwał się od razu Louis.

-To ja śpię z Cher  w pokoju, a w tu się gnieźdźcie –odezwał się Harry uradowany swoim pomysłem.

-Zróbmy tak niech dziewczyny śpią w tym apartamencie, nie zależnie jaki on jest, a my się tu pomieścimy –zaproponował Liam.

-Świetny pomysł, ale mam nadzieje, że się nie pozabijacie –odezwałam się bardziej do Harrego niż do reszty.

-Nie martw się Cher, nic nie zrobię twojemu chłoptasiowi –odpowiedział Zayn. –Wszyscy jesteśmy tu bezpieczni –zapewnił mnie. –Mam nadzieje –mruknął do siebie.

***
Razem z Lot usiadłyśmy na łóżku w naszym pokoju, śmiejąc się z Louisa. Chyba ze sto razy powtarzał, że jakby co mamy głośno krzyczeć, chodź właściwie ich pokój mamy za ścianą. To się nazywa nadopiekuńczy brat, bo wątpię, że martwił się o mnie.

Pokój nie był wcale taki zły wielkie łóżko i dobre oświetlenie i najważniejsze oddzielna łazienka.

Lottie zaproponowała, że pożyczy mi trochę ciuchów i piżamę, ale jej odmówiłam, bo byłam przekonana, że jutro gdy Zayn się uspokoi będę mogła wrócić do domu wujka Thomasa.

-To weź chociaż coś do spania.

-Dobra niech ci będzie, ale tylko na jedną noc –wzięłam od niej różową bluzkę na krótki rękaw z kotkiem z przodu, nie potrzebowałam dołu od piżamy, bo chodź ledwo zasłaniała mi tyłek to i to jestem przyzwyczajona tak spać. –Wątpię, że Zayn pozwoli ci wrócić do tamtego domu –szepnęła jakby nie chciał, żeby ktokolwiek nas usłyszał.

-Lot musimy porozmawiać i to ty będziesz głowinie mówiła.

***
To był dzień twojego „zniknięcia” –w powietrzu Lot zaznaczyła cudzysłów. –Chciałam pójść do Louisa, żeby pojechał ze mną do Hazzy, bo ostano zostawiłam u niego kurtkę, moją ulubioną tą zieloną, zresztą nieważne. Taty nie było, pojechał z kolegami na wycieczkę. Wróci dopiero za tydzień. Najdziwniejsze było to, że podobnież Louis mu to załatwił i zapłacił za cały pobyt. Skąd on ma tyle pieniędzy?! –przerwała, by zaczerpnąć powietrze. –Gdy stanęłam już przed jego pokojem słyszałam jakąś kłótnie, dobiegającą za uchylonych drzwi, naprawdę nie chciałam podsłuchiwać, ale gadali o tobie, Cher:

-Jesteś idiom! Jak mogłeś! Chyba się przyjaźnimy co?! –był tam Zayn, ale to Lou się na niego darł.

-Wiesz dobrze, że nie chce was w to wplątać. Sam jakoś dam rade. –Zayn stał potulny jak baranek.

                O co chodziło nie mam pojęcia. A! I jeszcze coś mówił do Lou o wyjeździe:

- Wyjadę z nią do Londynu i wszystko się ułoży. Masz nikomu o tym nie mówić. Nikt nie może się dowiedzieć gdzie jesteśmy. Rozumiesz?

-Tak stary. To wszystko ułatwia, ale masz zamiar ją tam trzymać wieczność.

-Jeśli będzie trzeba.

-Nie wracajcie za wcześnie.

                Tego dnia nie pojechałam do Harrego, a Louis jakby specjalnie trzymał mnie w domu. Chciałam jak najszybciej do ciebie pójść  o wszystkim powiedzieć, ale gdy już byłam u ciebie twoja mama powiedziała, że wyjechałaś. Zastanawiasz się pewnie co ja tu robie z tobą w hotelu. Mianowicie, gdy z Lou wracaliśmy ze szkoły on zauważył, że ktoś wkradł się do nas do domu. Gdy wreszcie mój nadopiekuńczy braciszek pozwolił mi wejść do domu zauważyłam, że wszystko było porozrzucane, jakby czegoś szukali, ale nic nie zniknęło tylko nasze stare zdjęcie. Te, na którym jesteśmy my WSZYSCY. Cała nasz stara paczka. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale powiedziałam o tym Lou, a on od razu spakował nasze klamoty i pojechaliśmy na lotnisko, na którym czekał na nas Niall. Nie chcieli mi nic powiedzieć. A nie sorry, powiedzieli, że jedziemy na wakacje, bo muszą nam odremontować dom po włamaniu. Nie bardzo w to uwierzyłam.

***
-Nic z tego nie rozumiem.

-Ja też nie, ale dziś wylecieli ja strzała zostawiając mnie tu samą, bo podobnież coś ci się stało. No wiesz znów udało mi się ich podsłuchać.

-Nie musisz się o mnie martwić, ale nie zgadniesz co mi powiedział Zayn, ze muszą zrobić remont u wujka i dlatego jedziemy do hotelu. Coś jest na rzeczy skoro Liam specjalnie po to przyjechał do Stanów, a teraz także jest tu z nami.

-Cher? Boje się.

-Nic ci się nie stanie. A teraz śpij już.

-Cher nie o ciebie się boje, a co jeśli wpakowali się w jakieś kłopoty.

-Zawsze sobie radziliśmy pamiętasz. Śpij –Lottie zamknęła oczy i próbowała zasnąć.


W tym czasie poszłam do łazienki się ogarnąć i ubrać moją piżamkę. Co jeśli Lot ma racje, a to co się stało w ostatnim czasie jest jakąś grą? Grą, w której jesteśmy pionkami, a ja nie znam reguł. 

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Powiem szczerze że nie mam bladego pojęcia w co wpakowali się chłopacy że muszą się teraz ukrywać. A Zayn mógłby być trochę milszy dla Cher, to jego siostra. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :* Pamiętaj, że rodzeństwo zawsze będzie się kłócić pomimo tego, że bardzo się kocha, ale Cher i Zayn są tylko przybranym rodzeństwem

      Usuń
  2. fajnie, że tak szybko dodałaś nowy rozdział tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twojego bloga i to w jaki sposób Zayn i Cher odnoszą się do siebie i wogóle ta cała nienawiść dodaje twojemu blogowi charakteru. Czytała już wiele blogów ale nie wiele jest tak świetnych z genialnym pomysłem i wykonaniem. Dużo jest blogów, które na początku są świetne bo mają dobry pomysł a później wraz z rozdziałami stają się jedną dużą breją niczym spieprzone love story. Twój blog jest inny i za to bardzo go lubię. Historia Cher i Zayna jest bardzo interesująca a to w jaki sposób traktują siebie nawzajem jest jeszcze lepsze. Brakuje mi tylko tego napięcia seksualnego, które zauważyłam na początku tej historii, pomiędzy ,,rodzeństwem".
    Mam nadzieje, że poziom twojego bloga jak i pomysł na opowiadanie nie zmniejszą się. Czekam tez na to aż w końcu pomiędzy rodzeństwem dojdzie do jakiejś intymnej sytuacji, oczywiście wliczając w to mroczne uczucia gniewu i nienawiści by nie zmniejszyć klasy opowiadania.
    Czekam bardzo na kolejny rozdział i pozdrawiam :) Mia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej nie wiem co powiedzieć ;) to takie miłe, że ktoś stara się w komentarzach równie bardzo jak ja w pisaniu i poświęca swój czas by napisać co mysli. Ostatnio trochę zaniedbałam ten blog ale to się zmieni. Dziękuję.

      Usuń